Wydarzenie jest metodą
Notatki z rozmowy z ks. Giussanim
Litterae Communionis, 1 (1993), 31-34.

"Kategoria "wydarzenie" ma decydujące znaczenie zarówno dla poznania własnego ja, jak i dla jakiegokolwiek typu poznania. Przede wszystkim jednak - i to nas tu interesuje - kategoria "wydarzenia" jest jedyną kategorią, przy pomocy której można określić czym jest chrześcijaństwo (chrześcijaństwo sprowadza się całkowicie do tej kategorii): chrześcijaństwo jest wydarzeniem" (In cammino dodatek do Il Sabato nr 41).

Wędrówka spojrzenia

"Wydarzenie" wskazuje na metodę, metodę, którą wybrał i którą posłużył się Bóg dla zbawienia człowieka: Wcielenie. "Zbawienie" oznacza, że człowiek rozumie swoje przeznaczenie, wie jak kroczyć w kierunku swojego przeznaczenia i potrafi to czynić.

Osoba zaczyna pojmować samą siebie, zaczyna rozumieć jakie jest jej przeznaczenie, jak kroczyć w kierunku swego przeznaczenia i jakimi siłami, gdy spotyka obecność. Spotkanie z obecnością nie tworzy ontologicznie osoby w aspekcie jej podmiotowości: spotkanie rozbudza coś, co było niejasne, o czym nie pomyślano i co było nie do pomyślenia. Wydarzenie jest więc metodą, dzięki której się rozpoznaje (riconosce). Ja ukonstytuowane to ja, które się rozpoznało (si è riconosciuto).

Ponieważ wydarzenie jest metodą, drogą, a więc istotne jest doświadczenie, które należy zdobyć. Wielki biblista Ignace de la Potterie powiedział: "Wiara chrześcijańska jest wędrówką (drogą) spojrzenia" (Il Sabato, nr 46). To nie jest stwierdzenie poetyckie albo abstrakcyjne: jest to dokładny (ścisły), realistyczny opis metody. Spojrzenie najpierw spostrzega (zauważa), potem zaczyna postrzegać najbardziej wyraźne czynniki i dopiero w konsekwencji zaczyna dziwić się możliwości istnienia jakiegoś znaczenia. Skupiając coraz większą uwagę na tym znaczeniu, rozumie, że to prawda. Bez eksperymentalnego zaangażowania nie sposób zrozumieć tego rodzaju "wędrówki spojrzenia".

Pewna historyczna sytuacja

Chrześcijańskie wydarzenie jawi się (sytuuje się) zawsze w pewnej historycznej sytuacji. W ostateczności można by uznać Chrystusa za konsystencję (sedno) wszystkich rzeczy i zbudować na tej przesłance nawet jakąś teologię. Chrystus jednak jest przede wszystkim grudką krwi w łonie Maryi. Ta grudka stała się dzieckiem, a potem wyrosła na mężczyznę, który umarł, zmartwychwstał i wstąpił do nieba. A Chrystus wybrał jako metodę swojego trwania w historii towarzystwo: Kościół; z najwyższym zwierzchnikiem - św. Piotrem. Towarzystwo, w którym jego obecność mogła by być widzialna, dotykalna, doświadczalna. Towarzystwo, które przez analogię czyni możliwą dzisiaj tę samą dynamikę spotkania, jakiej Andrzej i Jan, Zacheusz i Samarytanka doświadczyli w fizycznym spotkaniu z osobą Jezusa. W istocie: "Wydarzenie chrześcijańskie ma postać (formę) spotkania:: spotkania ludzkiego w banalnej, codziennej rzeczywistości. Spotkania ludzkiego, dzięki któremu Ten, co się zwie Jezus, ten człowiek urodzony w Betlejem w określonym momencie czasowym, jawi się jako znaczący dla serca naszego życia. Poza obliczem Jezusa wydarzenie chrześcijańskie ma postać ludzkich twarzy, kolegów, ludzi takich jak ja i ty. Tak jak w miejscowościach Palestyny gdzie nie mógł sam dotrzeć, Jezus przyjmował oblicze swoich dwóch uczniów, których posyłał, przybywał pod postacią tych dwóch, których sobie wybrał. I był taki właśnie: "Mistrzu, to czego Ty dokonujesz, dokonaliśmy również my". Identycznie. "Królestwo Boże jest blisko. Królestwo Boże jest w was"" (In cammino, cyt.).

Pewna trudność w rozumieniu

"Wydarzenie chrześcijańskie" to bodaj najtrudniej zrozumiałe i najtrudniej akceptowalne przez współczesną mentalność i przez nas samych pojęcie. W całym słowniku naszego doświadczenia chrześcijańskiego największa trudność jaką wszyscy odczuwamy - od największych do najmniejszych - dotyczy właśnie słowa "wydarzenie", stwierdzenia, że chrześcijaństwo jest "wydarzeniem". To słowo natomiast - jak widzieliśmy - rości sobie prawo do identyfikacji zarówno naszego stanowiska idealnego jak i doktrynalnego.

Ponieważ najtrudniej jest zaakceptować, że tym co nas ożywia, co nam otwiera oczy na nas samych, to co nam otwiera oczy na prawdę o naszym życiu, na nasze przeznaczenie, na nadzieję, na moralność - jest wydarzenie. Gdyż słowo wydarzenie wskazuje na pewną "zbieżność" między tym, co eksperymentalnie realne, a tym co nadprzyrodzone. Wydarzenie jest czymś nowym, czymś, co wkracza w pole doświadczenia danej osoby. O tyle, o ile wkracza w pole doświadczenia, jest przedmiotem poznania rozumu i dlatego jego (wydarzenia) uznanie jest aktem rozumnym. Nowość zakłada, iż rozumność otwiera się na moment transcendentny, na jakieś ponad: wydarzenie jest cudem.

Wydarzenie stanowi fakt istnienia zbieżności pomiędzy rzeczywistością a cudem, pomiędzy normalnym doświadczeniem a cudem; ponieważ cud jest pewnym określonym doświadczeniem.

Wydarzenie decyduje o każdym momencie życia, stąd też kwiatek na łące, który Ojciec przyodziewa piękniej od Salomona, jest wydarzeniem; ptaszek, który ginie - a Ojciec w niebie o tym wie - jest wydarzeniem; włosy policzone na głowie są wydarzeniem (por. Mt 6, 25-34). Zauważenie wewnątrz relacji z każdą obecnością czegoś innego oznacza, że ta relacja jest wydarzeniem. Jeśli nie jest wydarzeniem nie jest chrześcijańska, bo nie jest nowa; nie może być boskie to, co nie jest nowe.

Trzeba zatem dobrze wniknąć w znaczenie stwierdzenia, że chrześcijaństwo "jest" wydarzeniem, nie tylko, że "było" kiedyś wydarzeniem, lecz, że "jest" nim teraz. Towarzystwo - widzialny sposób trwania Chrystusa - jest albo wydarzeniem, albo jest "niczym", "niczym", któremu się ulega, bądź, które się sobie przywłaszcza.

Nasza odpowiedzialność

Ponieważ wydarzenie jest metodą, nasza odpowiedzialność, nasza odpowiedź, polega na cnocie posłuszeństwa: posłuszeństwa wobec historycznej sytuacji, w jakim wydarzenie nam się zaprezentowało i nadal się prezentuje.

Trzeba więc posłusznie naśladować hierarchię tego typu historycznej sytuacji.

Podstawowy błąd w istocie polega na tym, że przedkłada się własną interpretację rzeczywistości nad to, co mówi autorytet albo po prostu czerpie się impulsy z wypowiedzi autorytetu do własnych stwierdzeń. W ten sposób nie uczymy się niczego nowego. Kto chce potwierdzić własną interpretację nie potwierdza niczego nowego. Novum bowiem jest właśnie charyzmat.

Charyzmat a jedność

Charyzmat jest zasadniczo darem Ducha Świętego dla konkretnej osoby. Kto idzie za jakimś charyzmatem zawsze zabarwia go charyzmatem własnym i w ten sposób, dodając "majątek do majątku" bogactwa, rozwija się jedność towarzystwa. Jeśli towarzystwo nie jest jednością, nie ubogaca się, ale wszystko się niszczy i gubi. Kto wezwany jest do towarzystwa zrodzonego z charyzmatu, ubogaca je w sposób charakterystyczny dla jego charyzmatu (ponieważ każdy ma swój własny charyzmat), tylko wtedy gdy dąży do jedności. Towarzystwo bowiem rośnie ku bezgranicznej różnorodności charyzmatów, gdy te ostatnie są wciągnięte i potwierdzają się w jedności samego towarzystwa. Jeśli zabraknie posłuszeństwa wobec jedności, znikają nawet jako charyzmaty osobiste.

Charyzmat osobisty jest wkładem jaki konkretna osoba wnosi do całościowego zamysłu (planu, disegno), który Duch wzbudził przez charyzmat pierwotny. Będąc wezwanym, aby z twoim charyzmatem przylgnąć do charyzmatu pierwotnego, ofiarujesz swój wkład dla spełnienia zamysłu jedności. Stąd też prawdziwą afirmacją (potwierdzeniem) własnego charyzmatu jest posłuszeństwo, to znaczy przylgnięcie do jedności, osobisty wkład w jedność.

Jak mogę poznać, czy jestem posłuszny czy nie? Jeśli to, co mi zostało powiedziane staje się zasadą i kryterium myślenia, osądu, wartościowania i decydowania.

Gotowość do korekty jest wielkim testem, który wykazuje, że ja nie chcę potwierdzać samego siebie, lecz Ideał, to znaczy jedność (por. J 17).

tłum. ks. Joachim Waloszek


wydrukuj   wyślij link