KONCEPCJA DZIEŁA I TOWARZYSTWO DZIEŁ
8 marca br. odbyło się w Warszawie spotkanie w hotelu "Gromada", na które przybyli specjalni goście, nasi przyjaciele z Włoch z Compagnia delle Opere (CDO): Antonio Intiglietta, Massimo Ferlini, Sandro Bicocchii. W spotkaniu uczestniczyli odpowiedzialni ruchu Comunione e Liberazione: ks. Fabio Baroncini i ks. Andrzej Perzyński.

ks. Andrzej Perzyński: Dziękujemy za krótki koncert muzyczny, który przygotowali nasi przyjaciele z Warszawy. Powinniśmy zastanowić się nad tym, co rozumiemy, kiedy mówimy słowo dzieło? Jak osoba dorosła ma rozumieć kwestie związane z pracą i tworzeniem dzieł?

ks. Fabio Baroncini: Ja też bardzo dziękuję za niespodziankę, pierwszy raz w historii Ruchu, od 40 lat zdarzyło mi, że na naszym spotkaniu ktoś wykonuje utwór ("Chaconne" z Partity d-moll na skrzypce solo) mojego ulubionego kompozytora - J. S. Bacha. W tej wielkiej twórczości Bacha to jeden z moich ulubionych utworów.

Te emocje, które piękno powoduje byłyby takim czystym estetyzmem, gdyby nie zachęcały naszego pragnienia, aby wprowadzić to samo piękno we wszystkie aspekty życia. W ludzki temperament, z którego my się wywodzimy, czyli temperament ks. Luigi Giussaniego. On zawsze nas uczył, że dla niego wszystko ma swój początek od piękna, od fascynacji pięknem. Obejmuje całe ludzkie doświadczenie. Te słowa wprowadzenia mówię nie dlatego, żeby oderwać się od znaczenia tego dnia, ale żeby umiejscowić ten dzień w tym właściwym temacie. Ponieważ życie Ruchu i naszej przyjaźni w Polsce ma wielką historię. Powinniśmy być bardzo wdzięczni bohaterom tej historii. Ta historia jest naprawdę wielka. Widać to w tym, że pozwoliła ona na to, aby dojrzały pewne osoby, zarówno mężczyźni i kobiety, które są dorosłe.

Człowiek jest dorosły, dlatego że rodzi. Ponieważ ten, który jest jałowy nie jest dorosły. To dorosły rodzi i buduje dla siebie i dla innych, dla swoich przyjaciół i dla ludu, do którego przynależy. Ja sądzę, że w ramach tej drogi, którą przebyliście jest konieczny krok i konieczne przyjście. Trzeba zatrzymać się chwilę, aby się zastanowić i wzajemnie sobie pomóc. To dzisiaj trzeba czynić. Co oznacza, że człowiek jest dorosły? Jest takim dlatego, że działa. Tworzy dzieła. Moglibyśmy się rozproszyć po różnych drogach świata, każdy osobno, gdybyśmy nie mieli jasnej, wspólnej świadomości i obrazu człowieka, którym my jesteśmy.

Dlatego ja poprosiłem wszystkich odpowiedzialnych o to, abyśmy mogli się porównać razem z niektórymi naszymi przyjaciółmi z Ruchu we Włoszech. Aby porównać siebie z nimi odnośnie tego, co to oznacza, że człowiek dorosły, to ten który tworzy dzieła. Dlatego też czekamy na Wasze pytania i wątpliwości. Proszę Antonio, aby pomógł nam odpowiedzieć na pytania i pomógł nam w naszym wzajemnym dialogu.

Antonio Intiglietta: Ja wychodzę z tego wprowadzenia ks. Fabio. Tworzenie dzieła będąc człowiekiem dorosłym wyraża się poprzez odpowiedź na pytanie, co dla nas oznacza praca. Myśląc o tym pytaniu przypominałem sobie tekst ks. Luigi Gussaniego, który wydaje się najjaśniejszy. On mówi tak: praca jest to aspekt kultury i może stać się nawet synonimem kultury, ponieważ praca jest wyborem, którego człowiek dokonuje i realizuje. Jest wyrazem człowieka, który działa poprzez afirmację i objęcie tych wszystkich rzeczy, które przed nim stają, aby je porwać ku temu ideałowi. Ja tylko chciałbym opowiedzieć Wam jak to stwierdzenie jest dla mnie prawdziwym doświadczeniem. Ja rozwijam dwie firmy, są moje. Jedna zajmuje się organizacją targów, w drugiej zajmujemy się planami zagospodarowania przestrzennego. W pierwszej razem ze mną pracuje na etatach ok. 20 osób i 70 zewnętrznych współpracowników. Natomiast w drugiej pracuje 10 osób i współpracują z nami 10 spółek specjalistycznych. Co oznacza dla mnie, że praca jest wyrazem osoby i afirmacji mojego ideału. Oznacza to, że ten ideał, czyli spotkanie z Chrystusem było ostatecznym celem komunikacji we wszystkich moich działaniach. To wydarza się bezpośrednio z osobami, z którymi ja pracuję. Ponieważ ludzie ci nie są prostymi współpracownikami, którzy służą do rozwijania działalności, ale są osobami z którymi należy dzielić doświadczenie. To doświadczenie nadaje sens życiu. I praca jest jednym z wyrazów tego doświadczenia. Nie jest celem, ale jej wyrazem.

Najważniejszą rzeczą jest tworzenie projektu, bo praca jest zawsze przy jego realizacji. Zdałem sobie sprawę, że to co nas spełnia jako ludzi jest tym, co my spotkaliśmy, czyli jest to Chrystus. Więc ostatecznym pragnieniem, do którego wszyscy dążą jest znalezienie tego sensu i znaczenia życia. Aby zaangażować innych trzeba mieć świadomość, że mamy kontakt właśnie z osobami. Jako pierwsze brane są pod uwagę osoby, które mamy przed sobą. Potem spotykamy kolejne. W pracy spotyka się dostawców, klientów. Z nim też wychodząc od szczegółu spotkanie może stać się wielka szansą, ponieważ oni też dążą do czegoś większego niż czynią. Ja zdaję sobie sprawę, że to zdanie, które ja teraz wypowiadam staje się doświadczeniem. Na przykład wczoraj spotkałem jednego z moich najważniejszych współpracowników. Kiedy 7 lat temu zacząłem organizować z nim Targi Rzemiosła, on nie był z Ruchu. Teraz nie tylko uczestniczy w doświadczeniu Ruchu, ale zaangażował się w całe doświadczenie CDO, czyli w Towarzystwa Dzieł. Kiedy patrzyłem na niego. Kiedy zaczęliśmy projektować kolejne imprezy targowe zdałem sobie sprawę, że spełnienie mojej pracy, dokonało się w tym, że on poprzez prace znalazł sens swojego życia. W taki sam sposób dokonało się to dla wielu ludzi. Trzeba ostatecznie powiedzieć, że praca jest sposobem poprzez, który my przeżywamy własne powołanie. Naszym powołaniem jest uobecnić dla całego świata, to co stanowi osobę, człowieka i świat.

Prawdą jest, że moją pracą w ciągu dnia nie jest tylko rozwijanie moich firm. Praca nie zamyka się tylko do tego. W ciągu dnia ja spotykam wielu ludzi, którzy szukają pracy. Nie mają jej albo potrzebują pomocy, bo rozwijają jakieś dzieło. Myślę o młodych przyjaciołach, którzy chcą pomóc ludziom w ich trudnościach. O przyjaciołach, którzy zajmują się szukaniem pracy dla bezrobotnych. Myślę o tych, którzy zajmują się szkoleniem i wychowaniem. Myślę też o tych, którzy przychodzą i proszą o pomoc w rozwijaniu własnej firmy. Myślę o przyjaciołach, którzy są zaangażowani w politykę i przychodzą z pewnymi pomysłami zmiany na lepsze naszego miasta. Codziennie mój dzień jest uczestnikiem tych wszystkich prowokacji. I ja w tym wszystkim uczestniczę do końca. Staram się brać poważnie i do końca wszystkie potrzeby, które spotykam w ciągu dnia, które wydarzają mi się. To jest częścią mojej pracy. To część mojego planu dnia. Moja praca polega na uczestniczeniu, na pomocy w rozwijaniu wszystkiego, co się rodzi. Tak, żeby te wszystkie potrzeby znalazły odpowiedź. W ten sposób uczestniczą w tych potrzebach i pytaniach, które się wyłaniają. Ja uczestniczę wraz z tymi, których spotykam w najgłębszej potrzebie, którą wszyscy mamy-potrzebie sensu. Nie czuję odległości od dzieła, które ktoś inny czyni. Czuję, że dzieło kogoś innego jest moim dziełem. Moja praca w ciągu dnia, tak wygląda.

Co mi pozwala, aby tak żyć? Dlaczego warto tak żyć? Ponieważ zazwyczaj ludzie, którzy pracują nie żyją w ten sposób, zajmują się własnym szczególikiem i własnym interesem. Wszystko jest podporządkowane partykularnemu interesowi. To co nie mieści się w tak wąsko pojmowanej pracy jest wykluczone. Ja uczestniczę w doświadczeniu takim jak nasze i to doświadczenie pozwala mi zrozumieć, że największa korzyścią dla życia jest żyć jak ludzie. Trzymam w sobie żywe pytanie o sens. To nasze towarzystwo utrzymuje cały czas, żywym to pytanie o sens. Dla mnie jest jasne, że mogę afirmować to pytanie o sens, ponieważ my mamy na nie odpowiedź. Dla mnie nie ma żadnego pęknięcia pomiędzy doświadczeniem tego towarzystwa a codziennym życiem. Pozwala mi ono zachować godność ludzką. I wrzuca mnie w codzienne życie, w pracę z tym otwartym pytaniem.

Więc ja patrzę na drugiego człowiek i odczuwam w nim tą samą godność. Oczywiście wychodząc od tego szczegółu, poprzez który ten drugi człowiek wchodzi w kontakty ze mną. To spełnia życie. To praca powoduje, że afirmacja mnie jako człowieka dokonuje się. Widzę, że wydarza się to prawie mimo chodem, bez mojej świadomości, bo tak silny jest fakt, że moje życie jest oparte o tą przynależność. To wydarza się z powodu zdziwienia, które odbija się w moim życiu. Ja się wzrusza wówczas, bo jestem tak mocno kochany. I wzruszam się z powodu osób, które spotykam. I budzi to w mnie pragnienie, żeby tych ludzi kochać. Myślę, że to najbardziej uderza ludzi w kontakcie ze mną w pracy. Gdyby tak nie było, czasami tak się zdarza, praca staje się największym przekleństwem w życiu. Praca staje się frustracją. Praca staje się przemocą wobec innych. Dlatego rozumiem, że nie można utrzymać się przy tej wcześniejszej postawie, gdyby nie towarzystwo, które mnie wspiera. A wspiera nas przypominając tę postawę i wchodzi w meritum tego, jak my działamy poprzez wzajemne, ciągłe poprawianie się. Ale to poprawianie się, to tak naprawdę trzymanie się wzajemnie razem. Począwszy od najbardziej banalnych spraw, aż do uobecnienia pamięci tego, dla którego jesteśmy na tym świecie. Ciągle. Gdyby firma nie była taka, to nie mogłaby stać się dziełem. Takie dzieło, aby stać się dziełem Boga potrzebuje ludzkiego "ja", które potwierdzi, że jego konsystencja jest w Bogu.

ks. Fabio: Pomiędzy nami jest coś pięknego, jeśli nie jest to formalne. Ja nie wiedziałem, co on powie. Ja powiem, co ja zrozumiałem z tego, co on powiedział. Pierwszy punkt-dzieło jest działaniem w rzeczywistości i w tym działaniu człowiek wyraża samego siebie, starając się porwać całą rzeczywistość ku ideałowi, który ma człowiek. Dlatego najważniejsza sprawą w pracy jest sens, który przypisujemy temu, co robimy. Drugim punktem ł jest fakt, że nie może się to wydarzać, jeśli nie bierzemy pod uwagę wszystkich ludzi, których napotykamy. Tak aby z nim to dzielić. Trzeci punkt ł to współdzielenie, które nie jest rzeczą sentymentalną, albo ideologiczną, ponieważ musimy wziąć do końca potrzeby osób, które spotykamy. Czwarty punkt-tego wszystkiego nie można byłoby czynić, gdyby nie towarzystwo, które mi przypomina i które mnie poprawi. I tu powstaje moje pytanie. Dlatego wy stworzyliście CDO?

Sandro Bicocchii: Ja jestem w CDO tylko 6 lat. Ale spróbuje na to odpowiedzieć. Z tych wszystkich punktów, które wyrazili: Intiglietta i ks. Fabio, jest oczywiste, że punktem wyjścia jest budowa naszego "ja". Zawsze myślałem, że punktem wyjścia jest potrzeba, którą napotykamy. Praca, pieniądze, konkretne potrzeby. I CDO powstała, aby odpowiadać na te konkretne potrzeby. Po tych 6 latach pracy ja zdaje sobie sprawę, że często pomijałem ten poziom.

CDO nie jest sama w sobie podmiotem. Prawdziwym podmiotem jest człowiek, który uczestniczy. To jest podstawowym powodem powstania CDO. Powodem, dla którego CDO będzie w przyszłości. CDO nie powstała, żeby nadać sens, ponieważ ma już swój sens. Powstała dla ludzkiego "ja", dla tych którzy szukają tego sensu. CDO nie ma takiego roszczenia, żeby odpowiedzieć na idealny sens życia. Pojedyncza osoba jest tym podmiotem. Relacja pomiędzy członkami CDO jest relacją spotkania pomiędzy podmiotami i ludzkimi "ja". CDO to ludzkie "ja" w działaniu. To ludzie, którzy podejmują działalność i mają konkretne potrzeby.

Ja chodzę, co niedziela do kościoła od momentu kiedy spotkałem Ruch. Wcześniej nie chodziłem. Ja nigdy nie słyszałem, jak robi się szkolenia, jak szuka się ludzi, jak się ich szkoli. Ja usłyszałem o sensie życia, ale też o poszukiwaniu tego sensu poprzez działanie. Byłem przedsiębiorcą zanim spotkałem CDO. Gdy chciałem pozyskać pieniądze wchodziłem do banku, ale to było trudne. Było to trudne, gdyż banki zamykały drzwi, bo miałem 25 lat. Nie mogłem znaleźć wspólników. Ale w kościele mówiono mi, że jest sens tego co robię, jedną z tych osób był Intiglietta, które poważnie wziął moje potrzeby. Znalazł pieniądze na szkolenia dla ludzi i razem stworzyliśmy spółkę.

A potem poprosili mnie, żeby razem z nimi tworzyć CDO. Dlatego ja mówię, że CDO nie jest podmiotem samym w sobie, ale podmiotem jest ludzkie "ja". Przykładem jest rozwiązywanie konkretnych problemów. Taka dynamika reakcji jest dynamiką spotkania. Więc to się wydarza wobec konkretnej potrzeby. To wszystko, co to rodzi, to osoba i ludzkie "ja". Spotkanie wydarza się w konkretnej potrzebie. CDO czyni to organicznym i konkretnym. Na przykład we Włoszech mamy 28 tys. firm, które są członkami CDO. W 80 % spotykamy je poprzez rozwiązywanie konkretnych potrzeb. W pewnym momencie dochodzi się do tego, że bardzo ważna jest struktura, odpowiednia do tych potrzeb. Wobec konkretnej potrzeby ja, który jestem chrześcijaninem, jestem świadomy tego, że ta konkretna potrzeba prowadzi do potrzeby sensu, o której mówił Intiglietta. Mógłbym Wam podać tysiąc powodów, ale podam jeden. Vittadini wysłał mi taką osobę, która straciła pracę, ojciec rodziny. Ja od roku nie mogę znaleźć mu pracy, mnie to rani osobiście. Zdałem sobie sprawę, że nawet najlepsza organizacja nie może wyczerpująco rozwiązać problemów ludzi. Konkretna potrzeba wprowadza do potrzeby całościowego sensu. Ale ja muszę się starać odpowiadać w sposób skuteczny na potrzeby, które spotykam. Dlatego ja od 6 lat pracuję w CDO. Staram się tworzyć organizację najskuteczniejszą, jak tylko można.

Wcześniej ks. Fabio mówił o pięknie, które wprowadza nas do życia. Musimy się uczyć tego piękna w naszym życiu. Moja praca polega na tym, aby odpowiadać w sposób najbardziej skuteczny na wszystkie potrzeby, zarówno z mojej strony, jak i ze strony moich współpracowników. Nie mówię o tym, żeby czynić to piękno stale. To się wydarzało normalnie, wraz z innymi ludźmi, czy są z Ruchu, czy też nie. Massimo nie jest z Ruchu a jest jednym z szefów krajowych CDO. To jest normalna dynamika ludzkich relacji. I ludzkie "ja" spotkały się. I tak się stało.

Organizacja może być maksymalnie rozbudowana, tak jak CDO albo może być bardzo malutka, jak to jest w innych krajach. Czy będzie to maksymalna, czy minimalna organizacja najważniejsze jest to, aby była jak najbardziej skuteczna. Dlatego mówiłem, że trzeba wychodzić od ludzkiego "ja". Działam wspierając konkretne dzieło. To ludzkie "ja" działając ma konkretne potrzeby. Po odpowiedzi na konkretną potrzebę, potem staram się prowadzić do sensu pełnego życia. To jest oczywiście zostawione wolności każdego człowieka. I staramy się to robić, ale to nie jest pierwszym i głównym celem CDO.

Antonio Intiglietta: Ja chciałem tutaj przytoczyć cytat z L. Gussaniego: "My stajemy się zdolni, żeby tworzyć dzieła społeczne, które w sposób realistyczny mają wpływ wyłącznie wtedy, jeśli jesteśmy lojalni, pełni intensywności i wspaniałomyślności i w sposób stały podchodzimy codziennie, nawet w wyobraźni, do pracy. Tylko od codziennej, podstawowej tkanki, może powstać konieczność odpowiadania na szersze potrzeby. Więc CDO jako stowarzyszenie prawa cywilnego stworzyła sobie strukturę prostą i mobilna, aby sprzyjać wymianie informacji, kontaktów i znajomości. Być pomocną dla tych, którzy są jej członkami. Kto staje się członkiem angażuje się w Ruch, który jest cały czas w toku" (książka "L'io, il potere, le opere" Ed. Marietti 2000).

Ks. Fabio: Ten końcowy fragment, który przeczytał Intiglietta to synteza tych wszystkich kroków, które wyraził Bicocchii. Wiele osób wśród Was takie dzieła tworzy, ma firmy i podejmuje inicjatywę w rzeczywistości. Ma tą potrzebę. Nasi włoscy przyjaciele są tutaj po to, aby szukać dialogu, aby sobie wzajemnie pomóc.


Opracowała Agnieszka Strzałkowska
Tekst roboczy, nieautoryzowany
wydrukuj   wyślij link