Pozdrowienia i życzenia nadesłane na 25-lecie obecności ruchu Komunia i Wyzwolenie w Polsce
(tłumaczenia)

Luciano Riboldi

Najdrożsi Przyjaciele,

z serca dziękuję za zaproszenie do współdzielenia święta i dziękczynienia za 25 lat obecności i historii, którą uznaję również za swoją i w intencji której modlę się każdego dnia. Niestety nie będę mógł również w sposób fizyczny w tym święcie uczestniczyć, ponieważ 18 jestem zaangażowany w pewnym kongresie pracy, od dawna już zaprogramowanym. W każdym razie zapewniam Was o mojej obecności, jak zawsze, w modlitwie i odwzajemniam zaszczytne zaproszenie serdecznym pozdrowieniem dla Was wszystkich, nawet jeśli w większości nie znam Was już osobiście. Czuję się Waszym przyjacielem, dlatego, że historia relacji z przyjaciółmi w Polsce od początku lat 70-tych naznaczyła moje życie i dlatego, że wspólnie przynależymy do ojcostwa księdza Giussaniego, które zbliża nas również w sposobie przeżywania chrześcijańskiego i ludzkiego doświadczenia. Na mocy tej przyjaźni ośmielam się prosić Was, abyście w szczególny sposób przypomnieli mnie, razem z moją rodziną, Czarnej Madonnie, przed ołtarzem której również ja często się modliłem.

Z serca dziękuję.

Luciano Riboldi



Annalina Guglielmi-Miszerak

Pieve, 3 października 2008

Najdroższy,

dziękuję za zaproszenie, ale niestety nie będę mogła uczestniczyć w święcie 25-lecia ruchu w Polsce, z powodu przyjętych wcześniej zobowiązań, które każą mi być w tych dniach w Berlinie. To jubileuszowe święto skłoniło mnie, aby ponownie przebyć w myślach te cudowne lata spędzone w Lublinie , od 1978 do 1982, z pewnością 3 najważniejsze lata w historii Polski po drugiej wojnie światowej: wybór Jana Pawła II, narodziny Solidarności i wprowadzenie stanu wojennego, któremu towarzyszył wielki ruch solidarności społecznej w Polsce i poza jej granicami.

Uważam za wielki dar dla mojego życia, że mogłam bezpośrednio i aktywnie uczestniczyć w tym wszystkim.

Dziękuję za to przede wszystkim ks. Francesco Ricci, który prosił mnie, abym przyjęła pracę lektorki włoskiego na KULu i który przez całe lata z cierpliwością i wytrwałością pielęgnował stałe więzi z Kościołem w Polsce.

W tych latach Ruch nie eksplodował jeszcze misyjnie na świecie; jak mi powiedział ks. Giussani moim zadaniem nie było "zakładanie CL" w Polsce, nawet o tym nie myślano, ale pogłębienie i utrwalenie relacji, które ruch miał, i stworzenie nowych.

W ferworze tamtych lat ruch narodził się dlatego, że w relacjach z pewnymi osobami przebudziła się głęboka zgodność przeżywania wiary, potem mieliśmy pragnienie, aby tę zgodność uczynić wyraźnym uznaniem wspólnej drogi (wędrówki), i zwiastować, tym których spotykaliśmy, piękno, przeżytego spotkania, które było, jak czuliśmy, właściwą odpowiedzią na wszystko to, co działo się wokół nas.

Ruch naradził w ten sposób, nie z jakiejś strategii albo programu, ale z małej grupy osób, która potraktowała siebie na serio w swoim pragnieniu prawdy i szczęścia. Z tego małego nasienia narodziło się drzewo, które jak wiem, wydaje wielkie owoce.

Niezależnie od wielu rzeczy, które wydarzyły się między nami, nie wszystkie piękne, i powstał pewien dystans, noszę w sercu twarze osób, które razem ze mną przeszły bardzo ważny odcinek mojej drogi. Życzę wszystkim, tym których znam i których nie znam, aby pozostali wierni historii, w której odnaleźli właściwą (adekwatną) odpowiedź na pragnienie ich serca, ponieważ nieważne jest gdzie się jest i co się robi, ważne jest to, aby nigdy nie zapomnieć, że nasze serce pragnie nieskończoności, prawdy i piękna, oraz, że istnieje odpowiedź, która wędruje razem z nami.

Annalia Miszerak-Guglielmi



Don Gianni Calchinovati

Najdrożsi!

Przypominam sobie dziś ów październikowy dzień 1983 roku, w którym ks. Giussani, po dwóch dniach dialogu, powiedział: "Muszę uznać, że ruch Comunione e Liberazione istnieje w Polsce". Następnego dnia powierzyliśmy ten cudowny (wspaniały) fakt Madonnie we Mszy św. odprawionej w częstochowskim Sanktuarium.

Podobnie jak przypominam sobie pięciolecie obchodzone w Niepokalanowie, dziesięciolecie obchodzone w Warszawie. A potem jeszcze dwudziestolecie obchodzone w Częstochowie.

Ciągle zdumiewa nas wierność Pana względem swojej historii, i dlatego po 25 latach jeszcze jesteśmy razem, aby dziękować Pana za tą wspaniałą "przygodę, którą jest Ruch", jak powiedział w sobotę ks. Carron. Przygodę osobistą, każdego z nas, ale uczyniona możliwą przez towarzystwo, które gwarantuje i wzywa, i daje pewność obecnej Obecności (Presenza presente) Jezusa Chrystusa.

Ks. Giussani, Ks. Ricci i ks. Seremak z nieba z pewnością będą obecni na Waszym spotkaniu.

Ja, niestety, nie mogę być z Wami, ponieważ w następnym tygodniu muszę udać się do Brazylii z powodu bractw Św. Józefa a moi parafianie... protestują!

Na pewno będę z Wami modlitwą i pamięcią.

Wiele pozdrowień dla wszystkich, począwszy od ks. Jurka! Uściski!

Ks. Gianni



Mariateresa Acerbi

Jestem niezmiernie wdzięczna za zaproszenie na 25-lecie ruchu w Polsce, któremu towarzyszyłam poprzez Memores Domini. Niestety wcześniejsze zobowiązania, związane również z Memores, nie pozwalają mi być z Wami. Zapewniając o mojej obecności przez modlitwę, przesyłam wszystkim serdeczne pozdrowienie, wyrażając pragnienie rychłego z Wami spotkania.

Nieskończone dzięki!

Mariateresa Acerbi



Javier Calavia

Kochani Przyjaciele,

wspominam pełen wdzięczności doświadczenie komunii, przyjaźni i wyzwolenia, które stało się moim udziałem w spotkaniu z Waszą polską wspólnotą, przez krótki okres mojego życia. Proszę Maryję Dziewicę, aby to wspominanie Waszych 25 lat pójścia za, stało się okazją do nowego początku, z większą świadomością szczęścia i miłosierdzia Boga, z odnowionym pragnieniem komunikowania całemu światu otrzymanej łaski. Każdego dnia więcej żebrania o Chrystusa. Serdeczne uściski.

Javier Calavia



Maria Grazia Borsalino

Najdrożsi, Księże Jurku i wszyscy przyjaciele,

dziękuję Wam za zaproszenie, i choć niestety nie będę mogła przybyć do Polski na Wasze piękne święto, chcę zapewnić Was, że jestem z Wami, towarzysząc Wam żywą pamiącią i modlitwą.

Dziękuję, że zawsze - od pierwszego dnia - byliście dla mnie znakiem niezłomnej wiary, pewnej nadziei i wielkiej miłości do Tego, który jest pomiędzy nami. Dziękuję każdemu z Was za Waszą przyjaźń, która czyni jeszcze bardziej radosną moją wędrówkę.

Mocne uściski!

Maria Grazia Borsalino

wydrukuj   wyślij link